Komentarze: 0
Pamiętam, że pojechałam do niego niby to po moje martini. Otworzył mi drzwi w piżamie. Uśmiechnął się... Tej piżamy nie pozbył się jeszcze przez dobrych parę godzin.
Pamiętam dyskusje o wątróbce z grilla i nutelli. O mojej wadze tudzież nadwadze. I o tym u kogo i gdzie jest ta impreza. I kiedy wzywać policje jeśli nie wrócimy.
Pamiętam, że zgubiłam agrafke w autobusie. I zostały mi już tylko trzy.
Pamiętam zdziwienie M. kiedy zobaczył nas razem. Pytanie ‘czy wy... jesteście razem?’ połączone z żywą gestykulacją. Uśmiech. ‘Zapytaj ją’... ‘Nie, zapytaj jego’... i zostało bez odpowiedzi.
Pamiętam, że miałam świetny humor. Byłam wręcz nie do poznania. Śmiałam się, rozmawiałam z ludzmi których widziałam pierwszy raz w życiu. Rozwiązywliśmy test z jakiejs młodzieżowej gazetki kupionej specjalnie na tą okazje. I mój wynik był całkowicie różny od rzeczywistości.
Pamiętam papierosy wypalone na balkonie. REM i Myslovitz puszczane specjalnie po to żebym mogła się zdołowac. I miasto nocą oglądane do góry nogami z siódmego piętra. Włosy powiewające na wietrze. I brak lęku wysokości.
Pamiętam, że nie wypiłam dużo. Może niepotrzebnie mieszałam wódkę z martini. Alkohol ułatwia. A może nie miało to żadnego znaczenia.
Pamiętam że wysiadły nam korki. W jednym pokoju zapaliliśmy świece. W drugim było prawie zupełnie ciemno. Siedziałam tak, że miałam jednego z nich za plecami a drugiego obok siebie. I już wtedy nie bardzo zdawałam sobie sprawe z tego co robię. Było mi po prostu dobrze. Bezpiecznie. Ciepło. Czułam się akceptowana jak nigdy wcześniej. Jedna ręka na ramieniu. Druga obejmująca w pasie. I do tej pory nie wiem, która była czyja.
Pamiętam, że On już wtedy wiedział co się stanie. I jak na to pozwolił. I jak na to patrzył.
Pamiętam swój płacz. Rozmazany makijaż i rozczochrane włosy. Szukałam uparcie jego spojrzenia. A w spojrzeniu – zgody na o co robię. Naginałam granice absurdu.
Pamiętam, że zamknęliśmy drzwi. Z drugiego pokoju słychać było Placebo. ‘A co będzie jutro?’ ‘Jutro nikt nic nie będzie pamiętał’. Byliśmy pijani. Wszyscy troje. Zachowywałam się jak zwierze ślepo dążąc do przyjemności. Konsekwencji miało nie być. Przyjemnie jest być kobietą pieszczoną przez dwóch mężczyzn. Dwa razy bardziej pożądaną, dwa razy bardziej atrakcyjną.
Pamietam, że usnęłam w ramionach, które chronią mnie przed całym światem.
Dziwka.
Więcej grzechów nie pamiętam.